Strony

niedziela, 19 marca 2017

82. "Zachowanie milczenia w obliczu zła również jest złem samym w sobie."

Witajcie kochani. Dzisiaj recenzja wyjątkowej książki, o której może już słyszeliście. Czuję, że mam wam dużo do opowiedzenie, wiec nawet nie przedłużam, a zapraszam na recenzję. A i na blogu teraz mogą zacząć pojawiać się recenzje książek "ambitniejszych", będzie na pewno parę klasyków, bo ostatnio bardzo mam ochotę na taką literaturę. 


Tytuł Czarne skrzydła
Autor Sue Monk Kidd
Liczba stron 485
Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie Marta Kisiel-Małecka 
Tytuł oryginalny The Invention of Wings
Seria -
Data wydania 25 września 2014
Ocena książki 9/10


Musisz zrozumieć, którym końcem igły chcesz być. Tym przywiązanym do nici czy tym, który przebija tkaninę.




Sarah Grimké jest środkową córką sędziego sądu najwyższego Karoliny Południowej, plantatora zaliczanego do elity Charlestone. Matka nazywa ją odmienną, ojciec twierdzi, że jest wyjątkowa. Na swoje 11 urodziny dostaje niecodzienny prezent – wyciągniętą z czworaków i obwiązaną lawendowymi wstążkami czarnoskórą Hetty, zwaną Szelmą. Sarah nie chce „takiego prezentu”, czuje, że drugiego człowieka nie można posiadać… To dopiero początek jej problemów.

Była uwięziona, tak samo jak ja. Tyle, że ona tkwiła w pułapce własnego umysłu, pułapce umysłów otaczających ją ludzi, a nie prawa. Pan Vesey mawiał podczas zgromadzeń w kościele afrykańskim: "Bądźcie ostrożni, byście nie zostali zniewoleni po dwakroć. Raz przez wasze ciała i raz przez wasze umysły". Próbowałam jej to powiedzieć: - Może i ciałem jestem niewolnicą, ale nie umysłem. Z Tobą jest na odwrót. - Zamrugała, a do jej oczu napłynęły nowe łzy, lśniące jak kryształy z żyrandola.


Zgłębiamy historię, czyli jej plusy i minusy.


Wydanie tej książki jest przepiękne. Bardzo podoba mi się nasza okładka, zagraniczne też są ładne. Wzory, które są na wklejce, chętnie bym sobie zrobiła jako tapetę są cudowne. Biorąc pod uwagę tekst jest przestawiony w bardzo estetyczny sposób. Historia jest podzielona na sześć części, w każdej z nich znajdziemy życie naszych bohaterek w innym wieku (wszystko idzie chronologicznie, więc nawet jak się nie skupicie to nie powinniście się pogubić). Czcionka jest duża, więc nie powinna sprawiać trudności osobą, które mają lekką wadę wzroku, a dzięki takiej wielkości liter szybko się czyta. Nad rozpoczętym rozdziałem zawsze piszę z czyjej perspektywy jest prowadzony. 
Pomysł na historię jest bardzo ciekawy. Nie czytam dużo książek o takiej tematyce, przez co ten temat jest dla mnie zupełną nowością. Przeczytałam parę negatywnych opinii, z których wynikało, że parę wątków z tej książki już się gdzieś pojawiało i nie jest to odkrywcza historia. Jednak dla mnie jest, mam w planach teraz już po przeczytaniu zapoznać się z innymi książkami na podobne tematy, więc jak się dowiem czy jest to powielanie wątków z innych historii, na pewno wam o tym napiszę. Tymczasem jestem zdumiona i zaintrygowana, jak bardzo ta książka na mnie wpłynęła i jak bardzo mi się podobała. 
Wprowadzenie dwóch tak bardzo różniących się bohaterek, ale jednakowo podobnych jest interesującym zabiegiem. Z jednej strony Sarah dziewczynka, która już od najmniejszych lat dała rodzinie do zrozumienia, że nie chce być taka jak wszyscy. W czasach kiedy kobiety tylko opiekowały się dziećmi i  ładnie wyglądały, dziewczynka ma marzenie, by zostać prawnikiem, jak jej tata. Odnajduję w sobie siłę, by pokazać wszystkim swoje prawdziwe oblicze zwolenniczki walki o równość wobec ludzi oraz wielkiej przeciwniczki posiadania na własność drugiego człowieka. Jaką rolę w tych wydarzeniach odegra Hetta i jak skończy się to dla Sarah? Tego dowiecie się czytając tę historię. 
Nie lubię książek historycznych, więc możecie przewidzieć moją minę jak dowiedziałam się, że ta historia jest na faktach (większość książki). Ale nie ma co się poddawać jak już ją pożyczyłam to przeczytam! I już w tym momencie pojawiły się pewne trudności, nie miałam czasu czytać. Przez co przeczytałam pięćdziesiąt stron w tydzień, ale już zaczęłam się wkręcać i zauważyłam, że zaczyna mi się podobać. I tak jak usiadłam w piątek wieczorem, skończyłam w sobotę rano. Jaki wypływa z tego morał, nawet jak nie przepadasz za jakimś gatunkiem, daj mu szansą! 
Przejdźmy do wykreowanych postaci ponieważ moim zdaniem w tym wypadku  już same one robią całą historię. Rzadko zdarza mi się, aż tak bardzo utożsamić się z bohaterami, by dosłownie czuć się podczas czytania, jakbym im towarzyszyła. W tym wypadku tak właśnie było. Sara, Shelma, Mauma, Nina, Denmark Veseya za nimi wszystkimi bardzo będę tęsknić. Każdy bohater wyróżnia się wieloma indywidualnymi cechami, charakterem i swoją historią. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to mężczyźni nie wszyscy, ale większość była ukazana w bardzo negatywny sposób. Ale mógł to być celowy zabieg, by zwrócić naszą uwagę na to jak w tamtych czasach były traktowane kobiety. 
Cała historia zaczyna się w 1803 roku, a kończy w 1838. Dzięki temu mamy podgląd na całe życie naszych bohaterek. Możemy zauważyć zmiany jakie w nich zachodzą wraz z wiekiem oraz jak próbują spełniać nie tylko swoje marzenia z dzieciństwa, co walczyć o lepszy świat dla ludzi, którzy urodzą się po ich śmierci.  
Jest to bardzo optymistyczna historia o niewolnictwie. Nie mamy tutaj żadnych odcieni szarości, istnieje tylko "dobro i zło". I większość z was może to się wydawać mdłe, przez to całe podkoloryzowanie. Ukazanie złych panów i dobrych czarnych niewolników nie miało na cele (tak mi się wydaję) ukazania okrucieństwa jakie w tych czasach miały miejsce, chociaż tego troszkę jest to cała ta historia pokazuję jak daleko znajduję się wolność, ile trzeba poświęcić i jak długo o nią walczyć. Może nie każdemu się to spodoba, ale ja czasami wolę przeczytać taką optymistyczną historię. Co nie znaczy, że w tej książce nie znajdziecie opisów kar jakich były stosowane za najmniejsze przewinienia i ile niewolnicy musieli się nacierpieć. Znajdziecie, ale na pewno nie tak dużo i nie tak brutalnie, jak mogłoby zostać to napisane. 
Styl i język autorki jest bardzo płynny i spójny. Dwutorowa narracja czasami wprowadza pewne bariery, przez które skłaniamy się ku jednemu z bohaterów lub po prostu coś nam zgrzyta i nie zawsze czyta się to tak jak powinno. Tutaj czegoś takiego nie ma! Czytanie tej książki to wielka przyjemność i bardzo się cieszę, że nie zrezygnowałam na początku z jej czytania. 
Zakończenie było pięknym uwiecznieniem całej historii, mimo że się tego nie spodziewałam, to mi się podobało. Na końcu znajdziecie też odpowiedzi na niektóre pytania, które mnie nurtowały podczas czytania. Jest tutaj mnóstwo ukrytych symboli, które po czasie składają się w przepiękną całość. 


Podsumowując "Czarne skrzydła" to przepiękna historia o woli przetrwania i walki o prawa niewolników. Nie jest to łatwa lektura, ale na pewno warto ją przeczytać. Uczy nie nużąc, bawi wywołując uśmiech i pokazuje wolność w niewoli. Nie raz skłoni was do refleksji, a sama historia na długo pozostanie w waszej pamięci. 

Sama nie spodziewałam się, że aż tak się rozpiszę, ale ta książka jest tak bardzo emocjonalna, że nie mogłam nie przelać w słowa, wszystkich moich uczyć. Pochwalcie się, kto dał rade przeczytać do końca ;)  Czytaliście tę historię, a może inne książki tej autorki? 
Pozdrawiam, 
Wiktoria

6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale zachęciłaś mnie :D Fabuła raczej rzadko spotykana, po za tym dobrze, że los bohaterek jest ukazany przez jakiś czas, zapowiada się naprawdę ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Sekretne życie pszczół" mocno mnie zawiodło, dlatego nie mam ochoty na poznawanie dalszej twórczości Sue Monk Kidd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej autorki bardzo chciałabym przeczytać Sekretne życie pszczół, ale po Twojej recenzję tę pozycję też będę musiała mieć na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo słyszałam o tej książce, ale nie miałam jeszcze okazji aby ją poznac, mam jednak nadzieję, że kiedyś odkryję tę wspaniałą historię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie moje klimaty, ale czuję, że mojej mamie może się ta książka spodobać, więc jej polecę ten tytuł (o ile już nie czytała). ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie są to chyba moje klimaty, nie jestem pewna czy by mi się spodobała, ale w sumie... Co mi szkodzi dać jej szansę? Tak jak mówisz, nawet gatunkom po które się nie sięga warto dać szansę!

    OdpowiedzUsuń