sobota, 11 marca 2017

80. "Choć raz zrób, do cholery, to, co chcesz, zamiast tego, co uważasz, że powinieneś."

Witajcie kochani. Dzisiaj mam dla was recenzję książki, po której przeczytaniu mam mieszane uczucia. Wszystkie moje emocje postarałam się wlać w tę recenzję, więc jak jesteście ciekawi co mi się podobało, a co niekoniecznie. To zapraszam serdecznie. I bardzo wam dziękuję za 200 obserwatorów  .


Tytuł Przypadki Callie i Kaydena
Autor Jessica Sorensen 
Liczba stron 368
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Tłumaczenie Ewa Helińska
Tytuł oryginalny The Coincidence of Callie & Kayden
Seria the Coincidence (tom 1)
Data wydania 8 czerwca 2015
Ocena książki 6/10


Niesamowite, że rzeczy na zawsze zapadające w pamięci chciałoby się zapomnieć, a te, których kurczowo się trzymasz ulatują niczym piasek na wietrze.

Dla Kaydena cierpienie w milczeniu było jedynym sposobem, by przeżyć. Jeśli miał szczęście, nie wychylał się i wypełniał polecenia, mógł przetrwać kolejny dzień. Jednak pewnej nocy, kiedy zdawało się, że jego szczęście – a może nawet i życie – właśnie się kończy, pojawił się anioł imieniem Callie. Kayden został ocalony…
Callie nie wierzyła w szczęśliwe zrządzenia losu. Przynajmniej od czasu swoich dwunastych urodzin, gdy odebrano jej wszystko. Kiedy najgorsze już minęło, dziewczyna pogrzebała uczucia i przysięgła nigdy nikomu nie zdradzić, co się naprawdę wydarzyło. Teraz, sześć lat później, nadal zmaga się z bolesną tajemnicą…

Gdy traf sprawia, że Kayden i Callie zaczynają uczęszczać do tego samego college’u, chłopak z determinacją postanawia poznać bliżej piękną dziewczynę, która odmieniła jego los. Jest przekonany, że Callie nie pojawiła się w jego życiu bez powodu. Im bardziej próbuje stać się częścią jej świata, tym mocniej uświadamia sobie, że tym razem to ona potrzebuje ocalenia…

W trakcie naszej egzystencji pojawia się ten jeden przypadek, który zbliża nas do siebie i przez chwilę nasze serca biją tym samym rytmem.

Zgłębiamy historię, czyli jej plusy i minusy. 


Próbuję ostatnio czytać jak najwięcej książek, które od jakiegoś czasu leżą nieprzeczytane. I w ten sposób sięgnęłam po "Przypadki Callie i Kaydena", która od jakiegoś roku była na moim czytniku. Nadszedł luty zachorowałam i miałam ochotę na coś lekkiego, w ten sposób poznałam tę historię. Mimo że mam mieszane uczucia, ogromnie się cieszę, że ją przeczytałam. A odnośnie wyglądu tej książki, nie bardzo przepadam za osobami na okładkach, jednak ta nie jest taka zła. 
  Pomysł na historię jest schematyczny, ale tym razem, aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Już czytając opis można się domyśleć wielu rzeczy, które się wydarzą lub już się wydarzyły. Dlatego ostrzegam osoby, które nie przepadają za czymś takim, żeby raczej po nią nie sięgały, szkoda waszych nerwów. Jednak jeśli należysz do osób, którym aż tak bardzo to nie przeszkadza i jeśli historia jest ciekawa, jesteś w stanie przeczytać do końca z przyjemnością, to dalszy ciąg tej recenzji jest dla ciebie. 
Czytasz dalej? Ogromnie się cieszę. Czas poznać naszych głównych bohaterów. Postać męska - Kayden to chłopak, który na co dzień musi zmagać się z upokarzaniem, przemocą i rozkazami zadanymi mu przez jego despotycznego ojca. W jednej z takich sytuacji nieoczekiwanym świadkiem staje się Callie, która ratuje naszego bohatera. Jednak po wszystkim ich drogi się rozdzielają. Dziewczyna, mimo że dla wszystkich wydaje się osobą dziwną i odosobnioną, sama przeżyła piekło, o którym nie może zapomnieć. W wieku dwunastu lat odebrano jej siłą to co było dla niej najcenniejsze. Postanowiła zamknąć swoje uczucia jak najgłębiej, by już nigdy nikt nie mógł jej skrzywdzić. 
Całą historia oparta jest na wchodzeniu w dorosłość młodych ludzi i zmaganiu się z traumatycznymi przeżyciami. Dzięki czemu książka przesycona jest emocjami i to nie takimi sztucznymi, wręcz przeciwnie zdarzyło mi się nawet nie raz zapłakać podczas czytania. Duży udział miała w tym kreacja bohaterów, którzy są wyraziści i budzą sympatię czytelnika. Z jednej strony widzimy ich jako normalnych nastolatków, które otoczenie w różny sposób przyjmuje. Jednak są to osoby, którym nie jest łatwo i starają się w całym tym zamieszaniu znaleźć prawdziwych siebie, a nie tych jakich widzi ich społeczeństwo. Trudno też nie wspomnieć tutaj o pozostałych bohaterach. Polubiłam przyjaciela Callie, który oczarował mnie swoją charyzmą i charakterem. Za to nie bardzo przepadam za jej i Kaydena rodzicami. Nie sądzę, by osoby, które spędzają z nami tyle czasu nie widzieli co się z nami dzieję, a oni byli zupełnie obojętni, jakby żyli w bańce mydlanej i nic do nich nie dochodziło. 
Jak można się już domyśleć pojawia się tutaj wątek miłosny, który na swój sposób jest bardzo intrygujący. Czasami miałam wrażenie, że to już gdzieś czytałam, a potem nagle dzieją się wydarzenia, których pojawienia się nie spodziewałam. Na pewno mamy tutaj parę oryginalnych scen, których nie znajdziecie w książkach tego typu. Tę historię wyróżnia też powolna, zmysłowa i delikatna miłość, która jest w pewnym sensie nieśmiała. To buduje napięcie i bardzo przyciąga czytelnika, by jednak czytał dalej, bo tutaj jeszcze sporo może się zdarzyć, między innymi dzięki tym bohaterom., którzy czasami robią coś, czego my sami nie chcielibyśmy żeby robili. 
Jak tylko myślę o tej książce od razu przypomina mi się jak dużo myślałam podczas jej czytania. Ta historia zmusza do wielu refleksji. Czy miłość jest w stanie przezwyciężyć udręczoną duszę? Dlaczego niektóre osoby  potrafią zrobić dla drugiej tak dużo, a same nie radzą sobie w trudnych sytuacjach? Ta historia na pewno będzie odpowiedzią na niektóre pytania, ale nie wszystkie. Ponieważ autorka chciała, żebyśmy sami przemyśleli niektóre sytuacje i zostawia nas z takim pewnym niedosytem, który rozwiążę drugi tom (już go przeczytałam, nie mogłam się powstrzymać). 
Moje pierwsze spotkanie z tą autorką, uważam za całkiem udane. Przypadł mi do gustu styl i język autorki, który jest płynny i lekki. Pochłonęłam tę historię na raz i mimo że na długo nie pozostanie w mojej pamięci to jak zobaczę tę książkę, będą mi się przypominać miło spędzone chwile. 
Skończyłam czytać pierwszą część w nocy i to się tak skończyło, że nie mogłam zasnąć. Czy o to chodziło autorce? Nie wiem i raczej się nie dowiem, ale z samego rana od razu sięgnęłam po drugą część i jest równie wciągająca co pierwsza. Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, zalecam zaopatrzyć się od razu w drugi tom. 

A co, jeśli zaryzykuję i wszystko się rozpadnie? Jeśli znów komuś zaufam, a on mnie czegoś pozbawi? Wiele mi nie brakuje, aby w środku mnie zapanowała pustka.

Podsumowując "Przypadki Callie i Kaydena" to lekka niewymagająca lektura, która mimo że na długo nie pozostanie w waszej pamięci, to miło spędzicie z nią czas. Bardzo dobrze wykreowani bohaterowie i ciekawie wątki pochłaniają czytelnika do reszty, a przemyślenia które będą wam towarzyszyć podczas czytania, na pewno zachęcam was do sięgnięcia po następną część. 


Czytaliście tę książkę, a może macie ją w planach? I jeszcze raz bardzo wam dziękuję, że jest was już tyle. Bardzo mnie motywujecie i dzięki wam, poznaje coraz to cudowniejsze historie. 

Pozdrawiam, 
Wiktoria

10 komentarzy:

  1. Schematy mi nie przeszkadzają, a ta okładka wręcz do mnie woła, więc raczej przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię tego typu książek, ale o dziwo "Przypadki Callie i Kaydena" mnie do siebie zachęcają. Nie wiem czym to jest spowodowane ale najprawdopodobniej w najbliższym czasie przeczytam tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam tę książkę - jest szalenie emocjonująca. Ja niestety nie sięgnąłem od razu po drugi tom po przeczytaniu pierwszego, bo jeszcze go nie było w Polsce, co ogromnie przeżywałam - autorka wiedziała w jakim miejscu przerwać akcję ;P
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją w planach od dawna, ale dziwnym zbiegiem przypominam sobie o niej, o cyklu gdy czytam opinię osób, które ją czytały :( Muszę w końcu się zmobilizować...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam "Przeznaczenie Violet i Luke'a" Sorensen i choć książka nie była zła, to jakoś mnie nie zachęciła do innych tytułów tej autorki. Z Twojego opisu widzę, że "Przypadki..." są podobne - traumatyczne dzieciństwo, trudna miłość... To chyba nie moje klimaty :) Pozdrawiam!
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam sporo dobrego o tej serii, ale to mnie jakoś szczególnie nie zachęca. Romans nie jest moim gatunkiem i książka o miłości musi być bardzo intrygująca, abym po nią sięgnęła. "Przypadki Callie i Kaydena" taka nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i po prostu kocham <3 Bardzo mi się ta historia spodobała i mimo że powiela schematy to ma w sobie coś, co mnie poruszyło ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam, ale i chyba tego nie zmienię, bo jakoś nie poczułam przyciągania do tego tytułu, coś nie zagrało. ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę czytałam dość dawno temu, bardzo mi się podobała i poruszyła moje emocje, choć druga część była dla mnie odrobinę mozolna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Próbuję się zmusić do lektury jakiegoś romansu, który nie byłby fantastyczny, ale żaden dotąd mnie nie zaciekawił. "Przypadki..." to chyba też jeszcze nie to
    Pozdrawiam :)
    http://the-book-huntress-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń